Rozdział 9

      Oparła głowę o metalowy pręt, który znajdował się tuż za nią. Jego twarda postura wywołała ból, który zaraz rozniósł się po całej jej głowie. Syknęła cicho pod nosem, ale nie zmieniła swojej postawy, i tak nie mogła znaleźć lepszej pozycji. Skuliła nogi i obejmując je rękoma stwierdziła, że teraz jest zdecydowanie lepiej.
      Lekki podmuch wiatru poderwał do góry jej długie jasne włosy, które momentalnie wpadły jej w twarz. Ograniczyło jej to punkt widzenia. Włożyła rękę do kieszeni swoich jeansów, szukając gumki do włosów, która zdecydowanie pomogłaby jej w tej chwili. Wiedziała, że tam będzie i instynkt ją nie zawiódł - wyciągnęła niebieską frotkę i lekko rozczesując palcami swoje włosy, związała je w koński ogon. Tak było zdecydowanie lepiej.
      Wyjęła z ucha jedną z czarnych słuchawek, które nieznośnie wbijały się jej w ucho. Znalazła je w małym plecaczku, który praktycznie zawsze miała przy sobie. Były one lepsze niż nic, ale zdecydowanie wolała swoje stare, sprawdzone słuchawki, z mięciutkimi gąbeczkami. Nie miała jednak na co narzekać, bo to właśnie one umilały jej ostatnią godzinę. 
      Do jej ucha dobiegł krzyk. To nie był krzyk bólu czy rozpaczy - raczej radości. Znajdowała w jednym z najczęściej odwiedzanych miejsc w mieście. Przynajmniej przez młodszą część społeczeństwa.
      Spojrzała kątem oka w prawą stronę, skąd dobiegały radosne okrzyki. Znajdowało się tam drugie boisko, troszkę mniejsze od tego, na którym się znajdowała. Tak jak myślała, ujrzała na nim chłopców w wieku przedszkolnym, grających w piłkę nożną. Jeden z nich, mały chłopczyk o brązowych włosach podskakiwał w miejscu, podnosząc swoje małe rączki do góry. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, widocznie musiał strzelić bramkę przeciwnej drużynie.
      Uśmiechnęła się pod nosem. Radość innych ludzi, a zwłaszcza dzieci sprawiała jej dużą przyjemność. Kochała pomagać innym, chociaż sama często znajdowała się w nieciekawej sytuacji. Często zgłaszała się do wolontariatu albo jako ochotniczka do akcji charytatywnych. Pozwalało jej to odciągnąć uwagę od niechcianych myśli i z każdym takim wydarzeniem czuła się lepsza, pomagając innym.
      Powróciła wzrokiem do bruneta, który teraz przybijał piątkę z kolegami. Na ich twarzach teraz również widniał szeroki uśmiech, byli z siebie zadowoleni. Florence pomyślała, że w przyszłości naprawdę fajnie byłoby mieć dzieci. Uśmiechnęła się na tą pomyśl. Niestety, będzie musiała jeszcze trochę poczekać.
      Owinęła się szczelniej długim wełnianym swetrem, kiedy kolejny podmuch wiatru spowodował gęsią skórkę na jej ciele. Pogoda z dnia na dzień robiła się coraz bardziej jesienna, co tylko przypominało każdemu o kończących się wakacjach. A co też się z tym wiązało - powrotem do szkoły. Nikomu się to nie uśmiechało, dlatego każdy chciał wykorzystać ostatnie chwile wolności jak najlepiej.
      Niespodziewanie poczuła przy swojej nodze ciężar, który wyrwał ją z zamyślenia. Była to piłka do kosza. Zauważyła, że w tej samej chwili ktoś do niej podszedł, co zmusiło ją do spojrzenia w górę.
- Jak idzie gra? - spytała, widząc nad sobą Chaza. Wzięła piłkę z podłogi i podała ją mu.
      Chłopak był cały spocony i szybko wycierał kropelki potu z czoła. Wyglądał jakby stał cały dzień w niesamowitej ulewie.
- Świetnie - chłopak ukucnął, biorąc piłkę w swoje ręce. - Nadal jest w formie. Gdybym nie wiedział o tym wypadku, to szczerze nie zauważyłbym różnicy. To ten sam Justin. Nasz Justin.
      Florence uśmiechnęła się do siebie. Kiedy na początku myślała, że nie ma już szans na polepszenie ich stosunków, to teraz wszystko szło w dobrym kierunku. Wszyscy się do siebie zbliżali, poznawali na nowo. To tak jakby to się nie wydarzyło. Jakby ten dzień nie istniał. Jakby ktoś wyrwał kartkę z kalendarza.
      Ale przecież do złych wspomnień wraca się najciężej.
- Dzięki, chłopaki - powiedziała. - No, a teraz wracaj do nich, bo widzę, że się niecierpliwią.
      Spojrzała zza Chaza, gdzie wychylały się sylwetki chłopaków. Dyskutowali o czymś z ożywieniem, czasami spoglądając w ich stronę. Niestety z tej odległości nie było jej dane niczego usłyszeć.
      Chaz kiwnął jej głową, odchodząc do chłopaków. Widząc, że Justin znowu zerka w jej stronę, pomachała mu lekko, na co on odpowiedział jej szerokim uśmiechem.
      Przez kilka kolejnych minut obserwowała grę chłopaków, tak jak robiła to wcześniej. Zaczynała doskwierać jej nuda i nic nie mogła na to poradzić.
- Florence, chodź z nami zagrać! - usłyszała donośny głos nad sobą, jednocześnie czując lekkie szarpnięcie.
      To był Justin. Stał nad nią i uśmiechał się zachęcająco. Wyciągnął rękę w jej stronę, oferując jej pomoc przy wstaniu.
- Ja nie umiem grać - przygryzła dolną wargę. Nie chciała się przed nim ośmieszyć. Dawniej Justin wiedział, że lepiej jej nie zapraszać do gry, czy w ogóle dawać do ręki piłkę.
- Każdy umie - odpowiedział pewnie. - No nie daj się prosić.
      Westchnęła, łącząc ich dłonie. Pociągnął ją z wielką siłą do góry, dlatego już po sekundzie stała pewnie na nogach. Wygładziła i obciągnęła lekko swoją białą koszulkę i podążyła za Justinem, który był już kilka metrów przed nią.
- Jak ty ją przekonałeś? - spytał Ryan, kiedy do nich podeszli.
- Nie trzeba było jej przekonywać - wzruszył ramionami Justin.
- Mam nadzieję, że tym razem obędzie się bez poważniejszych obrażeń - dodał Chaz. - Ostatnim razem...
- Nie kończ! - krzyknęła Florence, posyłając mu wrogie spojrzenie.
      Chłopak jak na zawołanie podniósł obie ręce do góry, w geście obrony.
- No co? - spytał, udając niewiniątko. Jego wzrok podążył za Justinem. - Trzeba uświadomić chłopaka, zanim będzie za późno.
      Dziewczyna prychnęła, wyrywając mu piłkę z rąk. Jeszcze im pokażę.
- To w jakich składach gramy? - spytała, przenosząc ciężar ciała na prawą nogę.
- Ja z Ryanem, a ty z Bieberem.
      Chaz zawsze miał dziwny zwyczaj mówienia do nich po nazwisku. Podejrzewała, że czuł się wtedy dojrzalej niż wyglądał.
      Wszyscy zgodnie kiwnęli głową, zgadzając się na taki układ. Florence podała piłkę Ryanowi, który miał rozpocząć grę. Wykorzystała tą chwilę, przybliżając się do Justina.
- Staraj się nie podawać do mnie piłki.
- Jesteśmy drużyną i przykro mi to mówić, ale się nie wymigasz.
      Jęknęła zrezygnowana. Jej taktyką będzie łapanie piłki i wręcz natychmiastowe oddanie jej Justinowi. Nie łudziła się, że wygrają, nie kiedy ona jest w drużynie.
      Gra się rozpoczęła. Justin szybko zgarnął piłkę od przeciwników, biegnąc w stronę kosza przeciwnej drużyny.
      Wiedziała, co się zaraz stanie. Chłopak jednym ruchem ręki podał jej piłkę. Złapała ją od niego i w tej samej chwili miała wyskoczyć, kiedy poczuła ciężar na swoich plecach. Pod wpływem mocnego uderzenia upadła na ziemię. Zrobiła to jednak tak nieumiejętnie, że przejechała policzkiem po szorstkiej powierzchni.
- Przepraszam, Florence, przepraszam - spanikowany Ryan pojawił się tuż koło niej.
      Syknęła z bólu, próbując się podnieść.
      Wiedziała, że to tak się skończy.



- Teraz trochę zaboli - powiedział delikatnie chłopak, podchodząc bliżej niej.
      W ręce trzymał małą apteczkę, którą położył obok umywalki. Wyjął z niej wodę utlenioną, kilka gazików i plaster, rozrywając ich opakowanie, a zbędne papierki wyrzucił do kosza. Nożyczkami pociął plaster tak, żeby pasował idealnie na ranę i nie był zbyt wielki.
- Będę wyglądać z tym jak idiotka - westchnęła. Łamał jej się głos.
      Nie rozumiała jakim cudem zrobiła sobie aż taką ranę. Wiedziała, że Ryan był dwa razy cięższy i wyższy od niej, ale przecież przez zwykły upadek nie mogła sobie zrobić większej krzywdy niż zadrapanie. Czy naprawdę była aż taką kaleką?
- Nie gadaj głupot - Justin nasączył gazik wodą utlenioną. - Gotowa?
      Nie, nie była gotowa. Nienawidziła każdego rodzaju bólu, ale z drugiej strony - kto to lubił?
      Chłopak powoli podszedł do miejsca, w którym się znajdowała. Siedziała na blacie kuchennym, co chwilę machając nogami ze zdenerwowania. Od razu po tym małym wypadku wrócili do domu, odprowadzeni przez chłopaków. Przez całą drogę Ryan ją przepraszał, za to ona powtarzała, że to nic takiego i zdarzały jej się gorsze rzeczy. Kiedy doszli do domu nie zastali Pattie, dlatego to Justin musiał pełnić rolę "pielęgniarki". Florence sama z siebie przemyłaby jedynie twarz zwykłą wodą, nie dotykając nawet takich rzeczy jak woda utleniona.
- Będzie piekło tylko przez chwilę - obiecał.
       Zamknęła mocno oczy. Poczuła, że do jej policzka przyłożył coś mokrego. Przez jej ciało rozlało się nieprzyjemne pieczenie. Zacisnęła mocno dłonie na blacie, próbując nie syknąć.
- Gotowe - uśmiechnął się, zaklejając plaster. Florence wypuściła powietrze z płuc. Nawet nie wiedziała, że przez cały ten czas je wstrzymywała.
- Aż tak źle to wygląda?
       Przez następne dni będzie musiała paradować z wielkim plastrem na środku policzka. Wcale jej się to nie uśmiechało. Już widziała miny ludzi na ulicy, a co dopiero w szkole.
      Chłopak zaprzeczył ruchem głowy.
- Nie wiedziałem, że jesteś aż taka zła w sporcie - mruknął pod nosem, uśmiechając się lekko.
- To teraz wiesz - odpowiedziała niechętnie, idąc do salonu.
      Wyjęła koc z szafy i usadowiła się wygodnie na skórzanej kanapie. Kiedy znalazła pilota, który ukryty był pod warstwą poduszek, włączyła przypadkowy program. Padło na kolejny odcinek jakiejś nudnej noweli, którą i tak nie miała zamiaru oglądać.
      Okryła się kocem, kiedy poczuła zapadające się miejsce obok niej. Najwidoczniej Justin postanowił do niej dołączyć.
- Co oglądamy? - spytał, rozkładając ręce i kładąc nogi na małym krześle.
- Cokolwiek - powiedziała Florence, kładąc dłoń na ustach. Z jej ust wyrwało się ziewnięcie.
      Przez kilka minut leżeli obok siebie nie odzywając się ani słowem. Wpatrywali się tępo w ekran telewizora, odpoczywając po kolejnym męczącym dniu.
      Powieki Florence z każdą minutą robiły się coraz cięższe. Nie było już sensu walczyć - zmęczenie okazało się silniejsze i po kilku minutach spała jak zabita.
      Justin odwrócił się w jej stronę, chcąc zapytać czy chce coś zjeść. Uśmiechnął się pod nosem, widząc, że zasnęła. Wiedział, że tego najbardziej potrzebowała. Jej włosy były ułożone w każdą stronę na małej poduszce, a jej małe, malinowe usta były lekko rozchylone. Stwierdził, że wygląda niewinnie, a sen tylko odejmował jej lat.
      Wstał lekko z kanapy, nie chcąc jej obudzić. Przykrył ją szczelniej kocem i ukucnął obok niej. Odgarnął kilka kosmyków, które wpadły na jej twarz, zakładając je za ucho.
- Kiedyś coś ci obiecałem - szepnął, lekko muskając jej policzek.

~*~

Wreszcie mamy upragnione wolne! Jak zamierzacie je spędzić? :)

W następnym rozdziale nasi bohaterowie wracają do szkoły i oj, będzie się działo.

Co sądzicie o końcówce? Co miał na myśli Justin? :)

Chciałabym was również zaprosić na moje nowe opowiadanie Worried College, które piszę razem z Ann, autorką bloga Love-Choice. Będzie mi bardzo jeśli chociaż zajrzycie, bo fabuła jest bardzo oryginalna i jestem pewna, że wam się spodoba.

Muszę wam też powiedzieć, że wypalam się z tym opowiadaniem. Nie mam weny i chyba zrobię tak, że akcja będzie dziać się szybciej i zakończę je już niedługo. Może zauważyliście, ale rozdziały są bardzo krótkie i nijakie, nie czuję się sobą. Powód jest prosty - nie chcę pisać nic na siłę, ale nie chcę też zostawiać tego opowiadania bez zakończenia. Mam nadzieję, że zrozumiecie, bo obecnie pracuję nad nową historią, tym razem o sławnym Justinie i która (tak myślę) będzie o wiele lepsza od tej.

Dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze pod ostatnim postem, nie tylko pod względem opowiadania, ale także mojej osoby. Nie spodziewałam się tego, ale jest mi bardzo miło! :)

Korzystając z okazji chciałabym wam życzyć zdrowych, wesołych i pogodnych świąt! Smacznego jajka i mokrego dyngusa, misiaki :)

28 komentarzy:

  1. szkoda, że będziesz przyśpieszać akcje, ten rozdział był naparwdę świetny !@LenkaBelieber4

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział boski chce zeby Justin przypomniał sobie wszystko i zeby oni w końcu byli szczęśliwi;))!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ty mówisz?!! Jest GENIALNIE !!Uwielbiam tego bloga ;)) Nie mam pojęcia o co mogło chodzić z Justinem...a może sobie coś zaczyna przypominać?:) Oby wszystko było dobrze ;D
    Ach szkoła:(( Jestem bardzo ciekawa co się będzie dziać;)
    Dziękuję za życzenia i ja również życzę ci zdrowych, wesoołych, długich świąt ha ha ;D No i oczywiście ulewnego dyngusa;))
    @Best_faan_ever

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział i serio nie mam pojęcia co znaczyło to na końcu.

    OdpowiedzUsuń
  5. nijakie? nijakie? ty chyba sobie żartujesz! jakie nijakie?! WSZYSTKIE rozdziały są niesamowite! PER-FECT! *-*

    OdpowiedzUsuń
  6. c u d o w n y, seriooo:) nie mam pojęcia o co mu chodziło, serio haah. nie mogę się doczekać następnego:)) @ilysm_jb_smg

    OdpowiedzUsuń
  7. ja nie widzę tego, żebyś się 'wypalała' :) rozdziały są nadal tak cudowne jak na początku. <3
    ta końcówka strasznie mnie zaciekawiła i już z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i wyjaśnienie tego, co Justin miał na myśli <3

    @saaalvame
    + no i oczywiście również życzę WESOŁYCH ŚWIĄT :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Super! Kocham to opowiadanie i nie bój się, niedługo będziesz miała więcej pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kooocham te opowiadanie ,dalej tak samo piszesz czyli fuffjvykfgu bosko :)
    @KlaudiaSwaggg

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow! Ciekawe co Justin miał na myśli.. Jest świetnie :) Wesołych świàt i weny od zajączka :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny! <3 Wesołych świąt!

    OdpowiedzUsuń
  12. kurcze wielka szkoda, że chcesz przyspieszyć rozwój historii..te opowiadanie jest na prawdę świetne:)
    i non stop zastanawia mnie ta końcówka..czyżby Justin coś pamiętał?mam nadzieję że nie długo się dowiem :)
    rozdział oczywiście świetny
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  13. awwwwwww awwwwwwwwwwwww i musiałaś przerwać w takim momencie?! omg hdgfusdbjhdgsbfjdsgh

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie to jest super! Końcówka jest idealna! Musisz pisać dalej!

    OdpowiedzUsuń
  15. Jak ja kocham to opowiadanie! Najlepsze opowiadanie polskiej autorki, nie mogę się doczekać kolejnego. Zazdroszczę talentu, bo ja niestety nie potrafię pisać, może i są pomysły, ale zero doświadczenia ;) Pisz dalej, bo ciekawi mnie to bardziej niż jakakolwiek książka. Justin jest świetny w tym opowiadaniu, aż przyjemnie się czyta ♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Vxusvxusbdhdhd co??? Co on jej obiecał ?? Aaa ! Ja chce next !! :c czekam ♡♡ /@_TommoKiss

    OdpowiedzUsuń
  17. A cóż to za obietnica była, hmmm ? Rozdział świetny, Justin jako pielęgniarka XD Jestem ciekawa co będzie się działo w kolejnym :) Nie mogę się doczekać @His_Lips69

    OdpowiedzUsuń
  18. jestem zachwycona, czekam na kolejną część i również życzę Ci Wszystkiego Najlepszego!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. srddryftrftdfdrtd genialne !!!
    nie mam pojęcia o co może mu chodzić
    czy to zanczy, że odzyskał pamięć?
    czekam na kolejny xx
    @Agnes5542
    Tak przy okazji zapraszam do mnie na ineedangelinmylife.blogspot.com
    Przyznam, że zależy mi na twojej opinii
    z góry dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Może Justin wszystko pamięta tylko udaje ? 0,o - Nat.

    OdpowiedzUsuń
  21. jejku czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  22. świetny rozdział :)
    a ja chcę Ci życzyć miłych i rodzinnych świąt, żebyś potem się mieściła w swoje spodnie , żeby w poniedziałek Cię dobrze oblali wodą i w ogóle żebyś wypoczęła :)
    pozdrawiam i całuję @RembiszRembisz :*

    OdpowiedzUsuń
  23. O mój boże, cudowny rozdział!! Nat, ja też się nad tym zastanawiałam :o Kurde, to by było jdbsoxbdox :D Nie jestem najlepsza w pisaniu komentarzy więc po prostu powiem ci, że jeseś GENIALNA ♥ Czekam na nn ;3 ~ @gabrysiah1

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie ogarnęłam tego do końca, ale chyba ten Pan powoli odzyskuje pamięć :P
    Czekam na następny z niecierpliwością. Jesteś świetna, mam nadzieję,że o tym nie zapominasz :)
    Również wesołych świąt + na pewno będę czytać nowe opowiadanie :)
    H.

    OdpowiedzUsuń
  25. NIE URYWA SIĘ W TAKIM MOMENCIE, EJJ!!!! CO JA MAM TERAZ ROBIĆ? BĘDĘ DO CZASU DODANIA NOWEGO ROZDZIAŁU MYŚLEĆ NAD TYM CO SIĘ STANIE.

    Ja się tak nie bawię. :<

    www.love-choice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. od razu mówię - przepraszam, ze nie skomentowałam ostatniego rozdziału, ale dopiero teraz znalazłam chwilkę na nadrobienie 8 i przeczytanie tego :(
    a co do samego rozdział - jeeej, jaki Justin jest uroczy :3 sama chciałbym taką pielęgniarkę. nie dość, że opatrzy rany, to jeszcze do snu utuli, haha :)
    czytając twoja notkę pod rozdziałem, czuje się jakbym to ja ją pisała! też mam wrażenie, że się wypalam i jak najszybciej chcę skończyć swoje ff :( życzę sobie i tobie, żeby wena i chęci wróciły. :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie urywaj w takim momencie! :D
    Justin to chodząca słodkość. Kto by nie chciał mieć takiej pielęgniarki?
    Nawet do snu utuli, hahah.
    Chyba rozumiem co masz na myśli z wypalaniem się. Ja często mam tak samo. Zaczynam pisać jakąś historię, której nie publikuję, napiszę 7-8 rozdziałów i nie mam pojęcia co robić dalej. Mam nadzieję, że wena Ci wróci. :) Pozdrawiam, Little Swagger z http://okropna-rzeczywistosc.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń